środa, 19 lutego 2014

ANIOŁEK WIE


 

Wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś 
powodu. Ludzie zmieniają się po to, abyś
mógł nauczyć się ich sobie odpuszczać,
sprawy przyjmują zły obrót, po to byś mógł
docenić je, kiedy wszystko jest dobrze,
wierzysz w kłamstwa, po to, by w końcu
nauczyć się ufać tylko sobie, a czasami
dobre rzeczy rozpadają się tylko po to,
aby jeszcze lepsze mogły powstać...

xd

Do samotności można przyzwyczaić się bardzo szybko. Wystarczy pobyć w domu odrobinę więcej niż zwykle, trochę częściej wybierać się na samotne zakupy czy wracać ze szkoły w samotności trochę dłuższą drogą. I wiesz, wtedy ludzie nagle zaczynają nam przeszkadzać. Czujemy się nieswojo w tłumie, a zawieranie nowych znajomości przychodzi z większą trudnością. Nie potrafimy słuchać ludzi. Sądzimy, że wygadują oni głupoty, wszystko nas denerwuje i czekamy tylko aż zostaniemy sami. Uciekamy w jakiś swój wyimaginowany świat, milczymy, ale pozornie jest nam dobrze. Otaczamy się grubym murem tracąc kolejnych znajomych. Telefon milczy, nikt nie przychodzi. Jesteśmy zupełnie sami. Tracimy pewność siebie, ten błysk w oku, rozumiesz? To wcale nie jest dobre. Jesteśmy zbyt młodzi, aby zamykać się w sobie. Musimy walczyć o siebie, musimy być w centrum. Nie możemy pozostawać w tyle. Chodźmy więc do ludzi, korzystajmy z życia. Przecież jeszcze tak wiele jest przed nami. Nie możemy tego stracić.

XD

Latarnia świeciła,śnieg prószył. 

wolny ptak z Tobą. Polecimy gdzie będziemy chcieli. 

Obiecuję Ci to. Obietnica leży na moim sercu.-

powiedział. Ufam mu. Ja jemu po prostu ufam. Na tyle 

go pokochałam, żeby wiedzieć, że mogę mu 

ufać.Trzymamy się za ręce. Słuchamy swoich uczuć, 

które biją w nas jak najmocniej się da.

-Jesteś moim ratunkiem w tym okropn

ym świecie, wiesz? -mówię.

-Ty jesteś moją nadzieją, moim skarbem, moją łodzią 


ratunkową. Jesteś mi potrzebna jak tlen, tlen bez, 

którego nie da się żyć! Rozumiesz?! Jesteś dla mnie po 

prostu wszystkim. Ty skaczesz ja za Tobą, pamiętasz? -

do oczu cisną mu się łzy.

-Ty umierasz ja też.-płaczę. Przytula mnie najmocniej jak 

może. Łzy, które spływają po moim policzku zamarzają 

jak moje serce. Jak na niego patrzę czuję w sercu 

ciepło, 

które nie wygaśnie dopóki on jest przy mnie. Jest coraz 

bardziej stromo, coraz głębiej. Możemy upaść, udusić 

się, ale zawsze będziemy razem, na zawsze. Widzę 

gwiazdy.
-Patrz na gwiazdy, mogą świecić tylko razem z 

ciemnością. Bez niej by nie istniały. Wszystko ma swój 

sens, wszystko ma swoje znaczenie w tym okrutnym 

świecie. -mówi.

-Racja ten świat jest okropny, był okropny przedtem jak 


poznałam Ciebie. -mówię. Przytula mnie i odchodzi.Ja 

padam na śnieg i w myślach przeklinam ten świat. Za co 

zabrał mi Cię? Jakie miałam grzechy? Jak gorzkie były? 

Dlaczego nie czuję dotyku twoich dłoni? Dlaczego nie 

słyszę Twojego głosu i bicia serca? Dlaczego? 

Poszedłeś sobie, bez pożegnania. Nikt mi tego nie 

wyjaśni tylko Bóg.. Budzę się ze snu. Z krzykiem 

odrywam się z poduszki i wiem, że to był zwykły zły sen, 

który kiedyś był moją rzeczywistością. 

Trzeba być uważnym. Najlepiej zatkać uszy i nie słuchać 

świata, który kłamie. Dłonie zaufania, które prowadzą 

mnie przez życie okazały się niczym. Nigdy się nie 

poddawaj...